FLESZ - Które paszporty dają największą wolność?
Ze stacji kolejowej w Biadolinach Szlacheckich na trasie Tarnów-Kraków korzystają mieszkańcy kilku miejscowości. Pociągami do pracy lub szkół podróżują stąd pasażerowie m.in. z Biadolin Szlacheckich i Radłowskich, Perły, Bielczy, a także Woli Dębińskiej, Sufczyna czy Borzęcina.
Nowy dworzec w Biadolinach Szlacheckich w miejscu starej rudery
Do niedawna na pociąg czekali w starym, obskurnym dworcu. Gdy kolej zapowiedziała budowę nowego, miejscowi cieszyli się, że zyskają obiekt na miarę XXI wieku. Entuzjazm opadł jednak, gdy zobaczyli finalną wersję nowego dworca. W osłupienie wprawiło ich to, że obiekt nie ma zamkniętej poczekalni, więc pasażerowie będą chronić się przed deszczem i chłodem pod wiatą. Ta ma być wprawdzie ogrzewana specjalnymi nadmuchami z góry, ale osłonięta jest tylko z trzech stron.
- Mieliśmy stary, komunistyczny dworzec, ale był przynajmniej zamykany. A teraz przyjdzie ludziom marznąć, albo będą czekać na pociąg w tunelu, bo tam przynajmniej nie będzie wiało. To jest bolesne, że kolej zlekceważyła wszystkich mieszkańców i pasażerów kolei - mówi pan Janusz, mieszkaniec Biadolin Szlacheckich, który często wsiada do pociągów w swojej miejscowości.
Dworzec w Biadolinach kojarzy się mieszkańcom z... szubienicą. Kosztował ponad 4 mln zł
Nowy dworzec w Biadolinach kosztował 4,25 mln zł. W tym samym czasie powstawał również dworzec w Sterkowcu, który był zaledwie 400 tys. droższy. Dziś jednak mieszkańcy Biadolin i okolicznych miejscowości patrzą z zazdrością na ten oddalony o zaledwie kilka kilometrów. Obiekt w Sterkowcu posiada zamkniętą poczekalnią z ośmioma miejscami siedzącymi. Pod wiatą w Biadolinach zmieściły się tylko cztery krzesełka.
- W Biadolinach jest bardzo dużo miejsca i można było postawić dużo większy dworzec niż w Sterkowcu, z którego korzystają mieszkańcy może czterech, góra pięciu miejscowości - irytuje się pan Janusz.
Mieszkańcy zwracają też uwagę, że kolej mogła jedynie wyremontować stary dworzec PKP.
- Ktoś to beznadziejnie zaprojektował. Niektórzy mówią nawet, że ten obiekt kojarzy im się z szubienicą - zaznacza Barbara Boguszewska, sołtys Biadolin Szlacheckich. Takie wizualne skojarzenie jest efektem połączenia wieży zegarowej z wiatą.
W Biadolinach miał być dworzec kolejowy, a wyszedł przystanek
Nowy dworzec nie podoba się też Wiesławowi Kozłowskiemu, wójtowi gminy Dębno. Przyznaje, że mieszkańcy skarżą się do niego na obiekt.
- Spodziewali się, że będzie dworzec, a wyszedł przystanek - przyznaje samorządowiec.
Wójt podkreśla, że na etapie projektowania interweniował u kolejarzy, aby wybudować poczekalnię z prawdziwego zdarzenia, ale ci mieli inną wizję. Budowa mniejszego dworca, z wiatą, tłumaczona jest... małą ilością pasażerów, które korzystają ze stacji w Biadolinach. Miały to wykazać przeprowadzone badania.
- Robiono je w czasie modernizacji linii kolejowej, kiedy wiele pociągów nie jeździło, albo podróż nimi przez remonty była dłuższa i wiele osób korzystało wtedy z prywatnych busów, które woziły ludzi do Brzeska czy Tarnowa - dowodzi Marta Kulig, była sołtys Biadolin Szlacheckich, a obecnie radna powiatu brzeskiego.
PKP S.A. nie odniosły się do uwag mieszkańców, które przesłaliśmy w mailu do spółki. Poinformowały jedynie redakcję "Gazety Krakowskiej", że dworzec w Biadolinach powstał "w technologii IDS (standaryzowane projekty) i nie ma możliwości zmiany ich zakresu". Aktualnie trwają odbiory techniczne, ale nie wiadomo kiedy obiekt zostanie otwarty dla pasażerów.
Bądź na bieżąco i obserwuj
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?