MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Ścieżki rowerowe do 67 km od Włoszczowy. Pomysły na jednodniową wyprawę. Gdzie w weekend 29 - 30 czerwca?

Redakcja Strony Podróży
Redakcja Strony Podróży
Wideo
od 16 lat
Rozważasz wyprawę rowerową w pobliżu Włoszczowy? Proponujemy, gdzie warto się wybrać. Mamy 5 ciekawych tras. Są zróżnicowane pod względem trudności czy odległości, dzięki temu każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Razem z Traseo proponujemy Wam 5 tras na wyjazd rowerem w odległości do 67 km od Włoszczowy. Co tydzień wybieramy inny zestaw. Przekonaj się, jakie trasy rowerowe w okolicy Włoszczowy warto wybrać w weekend.

Spis treści

Rowerem z Włoszczowy

We współpracy z Traseo wybraliśmy dla Was 5 tras rowerowych w odległości do 67 km od Włoszczowy, które sprawdzili inni rowerzyści. Wybierz najlepszą dla siebie.

Jazda rowerem to bardzo lubiana forma aktywności szczególnie w ciepłych miesiącach. Oczywiście nie tylko. Najwięksi pasjonaci jeżdżą rowerem przez cały rok. Nic w tym dziwnego, ponieważ rower daje nam wiele korzyści. Ruch jest dobry dla naszego zdrowia, a przy okazji możemy odwiedzić ciekawe miejsca. Można również wybrać rower jako środek lokomocji i dojeżdżać nim do pracy czy na zakupy.

Jeśli więc szukasz pomysłów na trasy w okolicy miejsca zamieszkania, bardzo dobrze trafiłeś. Poniżej przedstawiamy 5 wybranych tras, które polecane są przez innych użytkowników. Wracaj do tego artykułu regularnie, ponieważ będzie on aktualizowany i będą pojawiać się nowe trasy.

Zanim wyruszysz w trasę, upewnij się, jaka będzie pogoda. W sobotę 29 czerwca we Włoszczowie ma być 28°C. Nie powinno padać. W niedzielę 30 czerwca we Włoszczowie ma być 32°C. Prawdopodobieństwo pojawienia się deszczu wynosi 45%.

🚲 Trasa rowerowa: Wokół góry Zborów

  • Stopień trudności: 1.0
  • Dystans: 25,37 km
  • Czas trwania wyprawy: 2 godz. i 30 min.
  • Przewyższenia: 99 m
  • Suma podjazdów: 344 m
  • Suma zjazdów: 344 m

Trasę dla rowerzystów z Włoszczowy poleca Witek1964

Pętla z parkingu przy wejściu do rezerwatu Góra Zborów.
Plan był taki aby pojechać zieloną trasą rowerową hotelu Ostaniec w Kroczycach. Trzeba było jednak plan modyfikować bo na całym odcinku udało nam się wypatrzeć znak zielony dwa razy. Od Kroczyc do Podlesic droga po której powinien prowadzić szlak to praktycznie sam piasek. Przejazd w związku z tym dość ciężki. Z Podlesic najpierw niebieską trasą a później żółtą do Rzędkowic. Po drodze zajechaliśmy do zamku Morsko. Podjazd stromy ale spokojnie do pokonania. Przy zamku duży ośrodek wypoczynkowy z pełnym zapleczem i wyciągiem narciarskim. Z Rzędkowic chcieliśmy pojechać niebieskim szlakiem rowerowym bezpośrednio pod górę Zborów, ale nie udało nam się znaleźć zjazdu więc końcowy odcinek pokonaliśmy asfaltem.
Nawiguj


🚲 Trasa rowerowa: Jura z ośmiolatkiem - dzień 2

  • Stopień trudności: 2.0
  • Dystans: 26,11 km
  • Czas trwania wyprawy: 1 godz. i 38 min.
  • Przewyższenia: 84 m
  • Suma podjazdów: 359 m
  • Suma zjazdów: 370 m

Arturooo poleca trasę rowerzystom z Włoszczowy

Dzień drugi: morze łez…
Siedlec – Mirów – Bobolice – Podlesice: 26 km

Najpierw syn upuszcza na betonowy krawężnik GPS, który rejestruje naszą trasę. Na wyświetlaczu pojawia się mała plamka. Sprawdzam go: na szczęście działa! Potem chcąc wyjechać spod szkoły razem ze spotkaną grupą rowerzystów, syn zahacza kierownicą o bramę i…gleba na całego. W skrócie: rana – płacz – dezynfekcja – płacz – opatrunek – płacz – jedziemy dalej. W miarę kręcenia pedałami płacz stopniowo ustaje…Dojeżdżamy do Bramy Twardowskiego, gdzie stoi tablica opisująca legendę o Twardowskim. Syn słucha z zainteresowaniem, gdy ją czytam i zapomina o bólu. Dalej jedziemy świetną szutrową ścieżką rowerową wśród skał do zamku ruin Ostrężnik. Po zamku wiele nie zostało. Żeby się o tym przekonać, trzeba jednak wspiąć się na wysoką skałę. U dołu w skale tej znajduje się mogąca pomieścić kilka osób jaskinia. Stąd jedziemy przez Trześniów do Łutowa, gdzie na skałach spotykamy pierwszych wspinaczy. Wczoraj nieźle spiekło nas słońce Niestety, w żadnym sklepie po drodze nie ma kremu z filtrem. Gdy dojeżdżamy do Mirowa – znajduję wreszcie krem, zjadamy obiad i oglądamy przyjemne ruiny zamku. Za Mirowem podążamy kamienistą drogą w stronę Bobolic. Gdy widzę naprawiającego dętkę rowerzystę, żartuję mówiąc: „O! Robota!”. Kilometr dalej sam łapię gumę… A więc…robota. Chcąc mieć to za sobą, zrobiłem to tak szybko jak umiałem. Gdy napompowałem koło, okazało się że…w środku zostawiłem łyżkę do ściągania opon! Niczym w historii o chirurgu, który zaszył skalpel w brzuchu pacjenta. Tak więc…znowu robota. Wtedy nadjeżdża spotkany wcześniej biker, uśmiechamy się i rzuca: ”Witamy w klubie!”. Nie mogę powstrzymać śmiechu. Ale…wcale mi nie do śmiechu. Przy kolejnym pompowaniu uszkadzam pompkę. Co prawda jeżdżą tu rowerzyści, ale jakoś nikt nie ma pompki…I tak mija półtorej godziny. Syn się martwi i widzę, że spod ciemnych okularów wypływają mu łzy…Męcząc się strasznie, udaje mi się w końcu moją pompką dobić takie ciśnienie, by ostrożnie jechać dalej. Ruszamy. Na kamieniach decyduję się prowadzić rower, by nie było powtórki. Zamek w Bobolicach zrobił na nas spore wrażenie. Przede wszystkim tym, że jest odbudowywany. Gdy byłem tu ostatni raz – z zarośli sterczały kikuty ścian. Teraz: kilka pięter, okna, wieża, dach. Niektórym skojarzy się może z Disneylandem – nie będę jednak rozstrzygał co lepsze: kamienie w chaszczach, czy zamek… Gdy dojeżdżamy do Podlesic, rozbijamy namiot na campingu (16 zł), bierzemy prysznic i stawiam na kuchence wodę na herbatę. Podczas wygłupów syn kopnął rondel z gotującą się wodą, ta się wylewa i słyszę RYK! Szybko biorę butelkę z zimną wodą i wylewam ją na nogę syna. Zaczynam ją oglądać i okazuje się że…nie ma nawet śladu oparzenia. Na szczęście woda wylała się w przeciwną stronę, a syn wyje tylko dlatego, że się przestraszył. Uff…Czuję jak schodzi ze mnie powietrze. Dla pewności opryskujemy nogę Oxycortem, jemy wczesną kolację i gdy przerażenie znika na dobre – pieszo wybieramy się na górę Zborów. Widok ze szczytu jest niesamowity. Oglądamy skąd dzisiaj przyjechaliśmy i dokąd pojedziemy jutro. Gdy wieczorne słońce oświetla skały pomarańczowym blaskiem, schodzimy na dół. W śpiworach razem stwierdzamy, że wykorzystaliśmy dziś już cały zapas pecha, a od jutra będą już same pozytywne doznania.
Nawiguj


🚲 Trasa rowerowa: Jaworzno -- Gorzeń Górny

  • Stopień trudności: 1.0
  • Dystans: 137,06 km
  • Czas trwania wyprawy: 12 godz. i 4 min.
  • Przewyższenia: 129 m
  • Suma podjazdów: 631 m
  • Suma zjazdów: 638 m

AlterSpider poleca trasę rowerzystom z Włoszczowy

Dziś Jawo On Tour atakuje Dwór Emila Zegadłowicza

Późnoklasycystyczny dwór jest obiektem o znacznych wartościach architektonicznych.Otaczający go malowniczy park krajobrazowo-leśny z drzewami o wymiarach pomnikowych ma duże walory przyrodniczo-krajobrazowe.
Rezydencja jest ważnym zabytkiem dla historii społeczności lokalnej i polskiej kultury okresu 20. lecia międzywojennego. Obecnie jest ponadregionalną placówką muzealną w której eksponowane są dzieła polskich artystów z tamtego czasu.

Historia
Gorzeń lokowany został prawdopodobnie na prawie niemieckim po 1333 roku. W 2. połowie XV w. wieś należała do Gorzeńskich herbu Topór. W późniejszych czasach miała przeważnie współwłaścicieli, którzy często się zmieniali. W 1. połowie XIX w. wieś została podzielona na Gorzeń Górny i Gorzeń Dolny. W 1873 r. większą część gruntów w Gorzeniu Górnym rozparcelowano. W 1876 r. posiadłość „Gorzeń Górny Dwór”, o powierzchni 17 ha, zakupił Tytus Zegadłowicz, nauczyciel z gimnazjum w Wadowicach. Dwór zbudowany został w 3. ćw. XVIII w. przez ówczesnego właściciela wsi Franciszka Skorupkę-Padlewskiego. Pierwotnie była to budowla parterowa, wzniesiona na planie prostokąta, z ryzalitami od frontu i od tyłu, z sienią przechodnią. Rozbudowę rezydencji zapoczątkował na przełomie XVIII/XIX w. Jakub Lippman Huppert, a kontynuowali jego spadkobiercy. Późnoklasycystyczny charakter nadała budowli przebudowa prowadzona około połowy XIX w. (m.in. nadbudowano wtedy piętro). Po 1876 r. Tytus Zegadłowicz przeprowadził generalny remont i przekształcił znacznie zniszczony budynek, w którym mieściła się karczma (m.in. dobudowano wtedy do fasady czterofilarowy ganek z balkonem i ganek przy ścianie szczytowej). W 1908 r. dwór stał się formalnie własnością syna Tytusa, Emila Zegadłowicza (1888-1941), znanego w dwudziestoleciu międzywojennym poety, prozaika, dramatopisarza i kolekcjonera dzieł sztuki. W tym okresie dwór był ważnym ośrodkiem życia kulturalnego. Spotykali się tutaj m.in. członkowie założonej przez Zegadłowicza regionalistycznej grupy literacko-plastycznej „Czartak”, która nazwę swoją wzięła od domniemanej średniowiecznej strażnicy obronnej nad Skawą w pobliskim Mucharzu. W dworze gościli także m.in. Leon Kruczkowski, Gustaw Morcinek, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Vlastimil Hofman, Stefan Jaracz i Witold Hulewicz. Emil Zegadłowicz zgromadził tutaj bogate zbiory w postaci dzieł malarskich i rzeźbiarskich wybitnych twórców polskich okresu międzywojennego, a także liczne prace wykonane przez beskidzkiego rzeźbiarza ludowego Jędrzeja Wowrę. Część tych dzieł sztuki zrabowali Niemcy w czasie II wojny światowej, ale szczęśliwie ocalały zbiory grafiki i malarstwa, wyposażenie dworu i część rękopisów. W 1946 r. żona Emila Zegadłowicza, Maria i jego córka Atessa uporządkowały zachowane zbiory i zorganizowały w dworze prywatne muzeum biograficzne pisarza. Ekspozycje powiększono w 1967 r. W 1980 r. wystawę zamknięto z powodu konieczności remontu budynku, który trwał kilkanaście lat. Dzięki powołaniu w 1993 r. Fundacji Czartak stało się możliwe w 1995 r. ponowne udostępnienie zwiedzającym zbiorów Emila Zegadłowicza.
Nawiguj


Jaka będzie pogoda?

🚲 Trasa rowerowa: Jaworzno -- Doliny Racławki i Kobylańska

  • Stopień trudności: 2.0
  • Dystans: 133,12 km
  • Czas trwania wyprawy: 11 godz. i 11 min.
  • Przewyższenia: 197 m
  • Suma podjazdów: 1 109 m
  • Suma zjazdów: 1 149 m

Rowerzystom z Włoszczowy trasę poleca AlterSpider

Dziś próba sił czyli Walka z samym sobą w deszczu.

Rezerwat przyrody Dolina Racławki – krajobrazowy rezerwat przyrody o powierzchni 473,92 ha, znajdujący się w Dolinie Racławki, nad rzeką Racławka w powiecie krakowskim. W całości położony na terenie Parku Krajobrazowego Dolinki Krakowskie oraz w obszarze Natura 2000 PLH120005 Dolinki Jurajskie. Utworzony został w 1962 r. na powierzchni 62,29 ha, a po powiększeniu w roku 1990[5] stał się największym rezerwatem w województwie małopolskim. Obejmuje dno doliny oraz przyległe partie zboczy na odcinku ponad 3 km, między skrajem wsi Paczółtowice a Dubiem (gdzie wpływa potok Szklarka z pobliskiej Doliny Szklarki tworząc odtąd rzekę Rudawka).

Zbocza doliny są bardzo strome, miejscami skaliste (niżej karboński wapień węglowy, wyżej wapień górnojurajski oraz wapień dewoński). Całą dolinę pokrywa las bukowy (trzy typy buczyn: karpacka, ciepłolubna i kwaśna) oraz lasy grądowe (grab z innymi domieszkami), a także łęgi olszowe. Na terenie rezerwatu stwierdzono występowanie 27 gatunków roślin chronionych, m.in.: buławnik mieczolistny, kruszczyk szerokolistny, pokrzyk wilcza jagoda, widłak goździsty, żłobik koralowy, śnieżyczka przebiśnieg, orlik pospolity. Rośnie tutaj najpiękniejszy spośród „polskich” storczykowatych – obuwik pospolity. Znajdują się tu pomniki przyrody (3 buki, lipa). Dość obfity potok Racławka płynie bystro, tworzy jary, baseniki i niewielkie wodospady lub bystrza. Przy wylocie wąwozu Stradlina zasila go wydajne Źródło Bażana.

Największe wyodrębnione skały to: Opalona, Skałka z Nyżą. Łom Hrabski i grupa Skał nad Boiskiem. Grupa skał znajduje się również w Wąwozie Żarskim. Wapienne podłoże powoduje, że w rezerwacie występuje wiele jaskiń i schronisk. M.in. są to: Jaskinia Racławicka, Jaskinia Beczkowa, Jaskinia Żarska, Jaskinia Żarska Górna, Jaskinia bez Nazwy, Schronisko Żarskie Pierwsze, Schronisko Żarskie Drugie, Schronisko Żarskie Trzecie, Schronisko Żarskie Czwarte i Schronisko Żarskie Małe.

U wylotu doliny, na jej zachodnich zboczach w wąwozie Zbrza znajduje się Kopalnia Odkrywkowa Dolomitu Dubie

Dolina Kobylańska, zwana również rzadziej Doliną Karniowską, Dolinką Karniowicką lub Jarem Kobylańskim.
Jest to dolinka długości około 4 km, znajdująca się w granicach wsi Kobylany i Karniowice, około 20 km od Krakowa. Położona jest na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej i jest jedną z dolin wchodzących w skład Parku Krajobrazowego Dolinki Krakowskie. Dolina znajduje się na Wyżynie Olkuskiej, a jej wylot dochodzi do Rowu Krzeszowickiego[3]. Najwyższe wzgórza w rejonie Gzylowej Skały wznoszą się na wysokość 455 m n.p.m. natomiast wylot doliny ma rzędną 300 m n.p.m.

Wylot Doliny Kobylańskiej znajduje się na północnych krańcach zabudowań wsi Kobylany. Dojść można ulicą asfaltową wybudowaną w 2012 roku. Poprzednio do doliny prowadziła ścieżka z płyt betonowych, ułożonych obok koryta potoku Kobylanka mającego źródła w tej właśnie dolinie. Koryto tego potoku było równocześnie drogą dojazdową dla okolicznych mieszkańców (dla innych zakaz wjazdu). Do doliny od strony zachodniej prowadzi specjalna ścieżka z parkingu położonego przy drodze do Będkowic. Na początek doliny prowadzi droga z parkingu w centrum Będkowic.
Nawiguj


Sprawdź rowery i akcesoria dla Ciebie

Materiały promocyjne partnera

🚲 Trasa rowerowa: Jura z ośmiolatkiem - dzień 3

  • Stopień trudności: 2.0
  • Dystans: 39,17 km
  • Czas trwania wyprawy: 3 godz. i 55 min.
  • Przewyższenia: 128 m
  • Suma podjazdów: 601 m
  • Suma zjazdów: 490 m

Rowerzystom z Włoszczowy trasę poleca Arturooo

Dzień trzeci: tłumy
Podlesice – Skałki Rzędkowickie – Morsko – Ogrodzieniec – Żelazko: 39 km

Ruszamy wcześnie rano, zaraz po śniadaniu, dopóki słońce jeszcze nie praży. Zdążyłem już dopompować koło pożyczoną pompką. Kawałek jurajskim highway’em na Żarki, by za wiaduktem kolejowym odbić na Rzędkowice. Tu podprowadzamy rowery pod słynne skałki. Następnie pieszo idziemy ocenić stopień wyszkolenia młodych adeptów himalaizmu. Nie rozczarowujemy się – wspinaczy jest całkiem sporo. Skałki też niczego sobie – niektóre jak z westernu. Jedynie spora obecność much każe się domyślać – co je tu sprowadza…
Ruszamy dalej, za Rzędkowicami odbijamy w polną drogę i kierujemy się w stronę Morska. Tu czeka nas spore wyzwanie – podjazd. Jest on tym bardziej uciążliwy, że szutrową drogą do ośrodka w Morsku jeżdżą też samochody. Ponieważ jest sucho, co chwilę musimy stawać zasłaniając usta i nosy przed tumanami kurzu…Na górze przy zamku tłum ludzi. Dopiero teraz dociera do mnie, że dziś niedziela. Ośrodek przyjemny, jest nawet basen. Ku memu zdziwieniu, syn jednak nie chce zakosztować chłodzącej kąpieli. Ponagla mnie nawet – jedźmy już dalej. Zjeżdżamy więc znajomym szutrem i przez Skarżyce (kamienny kościółek), Żerkowice kierujemy się w stronę Podzamcza. W Kiełkowicach przy skrzyżowaniu zatrzymuję się, by sprawdzić mapę. Gdy mam już pewność co do dalszej drogi, obok nas zatrzymuje się samochód miejscowego mieszkańca. Ten proponuje nam wariant szlakiem orlich gniazd, przez las, a więc z cieniem. Gdy się pytam, czy jest on przejezdny na obciążonym rowerze - słyszę, że tak i czasami jeżdżą tą drogą samochody. Ciekawe jakie. Chyba wojskowe pojazdy opancerzone. Początkowo wyglądało to rzeczywiście tak, jak przedstawił to nasz lokalny przewodnik. Jednak po chwili na drodze pojawił się piasek jak na plaży. Jazda okazała się niemożliwa, a prowadzenie było poważnie utrudnione. I tu wybuchł konflikt. Syn zaczął dramatyzować i nie obeszło się bez wzajemnego oskarżania się o zły wybór trasy. Na cofnięcie był za późno. Pozostało brnąć do przodu – około 1 km w piachu po kostki. Gdy wyszliśmy obok grodu na górze Birów, syn nie miał nawet ochoty go oglądać. Jedziemy więc pod ruiny w Podzamczu. Tłumy tutaj przekraczają już granice zdrowego rozsądku. Po obiedzie w zatłoczonej restauracji, rezygnujemy nawet z wejścia na teren ruin i jedziemy dalej. Przez Ryczów docieramy do Żelazka, gdzie wg danych z Internetu, miało się znajdować schronisko młodzieżowe. Było. Rozbiliśmy namiot i wzięliśmy prysznic. Okazało się, że sympatyczna obsługa obiektu wyjeżdża i zostawia nam klucze do pustego budynku. Ponieważ nie było drobnych do wydania przy regulowaniu należności za nocleg – poprosili, bym przy odjeździe zostawił pieniądze wraz z kluczami sąsiadom za płotem… Niezły klimat. Wieczorem zrobiliśmy sobie ognicho z pieczonymi kiełbaskami. Chociaż mieliśmy rozbity namiot to…puste schronisko kusiło wygodniejszym spaniem. Tak więc, wypada przyznać: tę noc spędziliśmy pod dachem. Piętrowe łóżka niemiłosiernie się chybocą i skrzypią.
Nawiguj


Pora na serwis roweru?

traseo

Traseo.pl to portal oraz darmowa aplikacja mobilna na urządzenia z systemami android lub iOS. Znajdziesz tu ponad 200 000 tras! Możesz nagrywać własne ślady podczas wycieczek lub podążać trasami pozostałych użytkowników. Szukaj inspiracji wycieczkowych.

Rób zdjęcia, dodawaj opisy, a później wyślij zapisaną trasę na Traseo.pl. Będziesz mieć możliwość dodatkowej edycji danej trasy. Możesz również podzielić się nią z innymi użytkownikami Traseo lub zachować jako prywatną tylko dla siebie. Sprawdź wszystkie możliwości Traseo, zainstaluj aplikację i ruszaj na szlak!

Okazje

Kochasz rower ale zakupy robisz rozważnie? Sprawdź kody rabatowe EMPIK oraz promocje i zniżki w innych sklepach online!

Przegląd i naprawa roweru

Miłośnicy jazdy na rowerze wiedzą, jak istotne jest utrzymywanie jednośladu w dobrym stanie technicznym. Jest to bardzo ważne dla komfortu oraz bezpieczeństwa podczas jazdy. Przegląd roweru powinno wykonywać się przynajmniej raz w roku. A najlepiej dwukrotnie - przed oraz po sezonie. Oczywiście, jeśli w trakcie sezonu zdarzą się jakieś uszkodzenia, najlepiej je od razu naprawić.

Serwisować sprzęt można samodzielnie lub oddając go w ręce specjalistów. Odpowiednio dbając o swój sprzęt zapewnisz sobie, że dłużej Ci posłuży. Jest to szczególnie istotne, jeśli często na nim jeździsz. Wbrew pozorom przegląd roweru nie jest taką prostą sprawą. Jeśli chcesz samodzielnie serwisować swój rower, koniecznie poszukaj poradników, w jaki sposób to robić.

Przydatne akcesoria rowerowe

Akcesoria rowerowe możemy podzielić na te niezbędne oraz dodatkowe. Wymagane jest:

  • oświetlenie, które nie zawsze jest na wyposażeniu, gdy kupujemy rower
  • a także dzwonek. Tak jak w przypadku lamp, najczęściej trzeba go dokupić.

Lampka z przodu powinna być biała, a z tyłu czerwona. Przy wybieraniu dzwonka zwróć uwagę na dźwięk, jaki wydaje.

Z dodatkowego wyposażenia warto wybrać:

  • błotniki - szczególnie istotne są, gdy nie zraża Cię brzydka pogoda do jazdy
  • odblaski na koła, bagażnik oraz siodełko - dla zwiększenia widoczności
  • stopka lub inaczej nóżka - by móc zaparkować rower
  • zapięcie do roweru - by móc go bezpiecznie spuścić z oczu
  • saszetka na rower - często z przeźroczystym przodem i specjalną kieszonką na telefon, by móc widzieć ekran podczas jazdy
  • uchwyt na bidon oraz bidon
  • koszyk na rower - jeśli chcesz nim jeździć na zakupy
  • fotelik dla dziecka - dla rodziców
  • pompka
  • stojak rowerowy - jeśli będziesz samodzielnie serwisować rower
  • akcesoria i narzędzia do serwisowania roweru

Omówiliśmy przydatne akcesoria rowerowe, to teraz czas na strój na rower. Oczywiście wygodne, sportowe buty oraz strój to podstawa. Ciekawą alternatywą są specjalnie spodenki, majtki lub legginsy na rower, które zapobiegają obtarciom i bólom. Przydatne będą również rękawiczki na rower, czapka z daszkiem lub zwykła oraz okulary - niekoniecznie przeciwsłoneczne. Okulary rowerowe są specjalnie dopasowane do twarzy, by nie odstawały. Znajdziesz takie przeciwsłoneczne oraz z przeźroczystymi szkiełkami, które chronią oczy przed owadami i wysuszaniem oczu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wloszczowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto